Świat zwolnił, też się zatrzymaj / Polsko – norweska #miłośćwczsachzarazy

Obecna sytuacja wpływa na wszystkich. Ciężko jest odwrócić wzrok, wyłączyć i zająć swoje myśli czym zupełnie innym. Świat się zatrzymał. My razem z nim. Mimo, że sytuacja dla nas też jest ciężka, wiem że w końcu wyjdzie słońce, a potem będzie jeszcze lepiej. W końcu, żeby postała zachwycająca tęcza musi najpierw spaść deszcz. Czuję, że to będzie „Double rainbow” 😀 !
#miłośćwczasachzarazy
Można powiedzieć, że jesteśmy z Arkiem w kropce . Ja w Polsce z Toudim, on w Norwegii – rozdzieleni przez wirusa 😉 Nie wiem kiedy się zobaczymy, za miesiąc? dwa? Ale czuję, że będzie dobrze.
Teoretycznie zaraz po informacji o zamknięciu granic Arek mógł jeszcze wrócić do Polski. Skorzystać z lotów czarterowych czy załapać się na transport jakimś samochodem. Ale… przeprowadzka do Norwegii to było nasze Wielkie marzenie. Marzyliśmy o tym od zaręczyn na szczycie Preikestolen (czyli prawie 5lat!). W końcu zaryzykowaliśmy, podjęliśmy ważne kroki i Arek jest na miejscu. Ma umowę o prace na czas nieokreślony – spełnienie jest tuż tuż.
Tak, będzie ciężko, ale jesteśmy razem już prawie 14 lat i jakiś wirus nas nie pokona 😉 Czekam na spotkanie jak na pierwsze randki, a póki co robimy sobie romantyczne kolacje przez Skypa – czuję się trochę jak żona marynarza. W końcu to nawet trochę romantyczne 😉 Odległość czasami zbliża, nie oddala, chaos nie burzy, a buduje i spaja raz na zawsze.
Norweskie Love story
Potraktujemy to jak przygodę, dalszą część norweskiego Love story. W końcu najpiękniejsze filmy o miłości opowiadają o trudnych czasach, a ludzie nigdy nie kochają tak mocno jak w czasach kryzysu.
Wiem, że w końcu wszystko minie, dołączę do Arka razem z Toudim. Wyjdzie słońce, wsiądziemy w kajak i popłyniemy do bram fjordu.
Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej. Dbajmy o relacje, doceńmy to co mamy. Ten czas teraz mimo, że trudny, może być nam potrzebny. Żeby na chwilę przestać biec, rozejrzeć w około, zadbać o bliskich i swoje życie. Teraz nie liczy się jakie plany się miało, ile krajów odhaczyliśmy na mapie i ile kilometrów przejechaliśmy.
Świat się zatrzymał, być może chce nam coś pokazać. Wynieśmy z tego nie tylko strach, a po prostu ważną lekcję.
Ostatnio wzięło mnie na wspomnienia. Odgrzebałam stare zdjęcia i odpłynęłam w widokach naszych pierwszych wakacji z Toudim – Chorwacja/Bośnia i Hercegowina.
Mimo, że było cudownie, wtedy ta podróż wydawała mi się taka „normalna”. Klasyczne rodzinne wakacje „Pug na Wyspie Pag”. Niespieszna podróż z przyczepą kempingową. pływanie kajakiem i pilnowanie „nastoletniego” mopsa, który właśnie przechodził bunt. Mało zwiedzania, dużo bycia razem.
Teraz czuję mega wdzięczność. Za ten kolor wody o każdej porze dnia, wiatr znad zatoki wpadający przez uchylone okno przyczepki, smak paskiego sera, słonej wody kapiącej z włosów i chłodnego wina. Poranki i wieczory tylko we troje. Upalne noce przy wentylatorze, tonę piasku w łóżku i sierści pachnącej morzem i wiatrem.
Teraz jeszcze bardziej doceniam tę i każdą inną podróż. Co zobaczyliśmy, co przeżyliśmy, a najważniejsze z kim.
Gdy wszystko minie spojrzymy na świat innymi oczami.
Jak suche liście opadnie to co błache, powierzchowne odsłaniając sam pąk, który rozkwitnie. Rozkwitnie najpiękniejszy kwiat, ferią barw i zapachów.
Docenimy życie jak nigdy dotąd. Rzeczy, które braliśmy za oczywiste zachwycą nas jak pierwszy oddech. Spojrzymy na świat oczami dziecka, kwiaty zahipnotyzują nas swoją słodyczą i wybiegniemy na łąkę z radością psa.
Będziemy płakać z zachwytu, wzruszać się milion razy. Dotykiem bliskiej osoby, smakiem pocałunku, powiewu przygody na twarzy. A każda podróż będzie smakowała jeszcze bardziej.
Wzniesiemy toast z życiem.
Będzie inaczej, będzie lepiej ❤️
A u Was jak nastroje? Zgadzacie się, czy macie zupełnie inne podejście ?
Ściskam mocno
Karolina 🙂